gael

music

nie wiem

visuals

mira marcinów

text

text

On jej robi muzykę. On jej robi malinkę. On jej robi minetę. Nie! On niczego jej dzisiaj nie zrobi. On się zajmie swoim sprzętem, a ona swoim. Bo go ma. I swój własny język. Ona ma na języku ostry smak żółtka, na które jest uczulona. Z ust do ust sobie podawali jajko w koszulce i bez koszulki. Rozlane białko na czarnej płycie. Na niej grała. On robi coś dla niej, ale nie za nią. Za nią nikt nie stoi. Tylko one.

Więc one pocałowały najpierw swoje siostry, a potem dalej, całowały się na wschodzie.

My, ludzie wschodu, całujemy się politycznie. Jak bracia. Jak Breżniew. W kółka na policzkach, w kreski na wargach.

My, ludzie wschodu, całujemy się politycznie. Jak siostry. Jak Skłodowska. W złączenia ud, we wnętrza ust.

Więc jak wyglądają ich pocałunki? Miłośnie. Bo one całują się mięśniami. Dziewczyny nie mają mięśni? A taki dobry byłeś w naukach ścisłych, piątkę miałeś z przyrodniczych. Tylko spójrz na dno, na jej mięśnie! Nie ruszaj tej miednicy! Nie, grzech!

Napnij. Rozkurcz. Ściśnij. To ona jest dobra w przedmiotach ścisłych. Ale i w luźnych, i w swobodnych.

Ślini się, ślini się, śni mi się dziewczyna lizaka, że wymieniamy się pocałunkami.

I na co ta wymiana? na tłuszcze, na dusze, na białka, na żółtka, na wirusy, na psikusy?

– No chodź! Wymieńmy się duszami! wymieńmy się karteczkami!

– Za Covida Dziewiętnastego nie można się wymieniać.

I czuję znowu to marcowe powietrze, nawet jeśli już lipiec, choć nie ostatnio, nie ostatnio.

Ona mi robi muzykę. […]